piątek, 24 września 2010

Jesienne Ekwinokcjum po dziecinnemu

93

Święta, święta i po świętach, jak to mawiają. Od wczoraj możemy cieszyć się najpiękniejszą porą roku (I proszę nie zaprzeczać, to dogmat jest). Mam szaloną, wręcz niezdrową, perwersyjną ochotę wyturlać się w liściach barwy Słońca, poczuć ich fakturę, wąchać ich zapach, słuchać szelestu. A następnie pobiegać i pokrzyczeć z radości. I tak biegać aż do zachodu, gdy będę mogła wykrzyczeć "Chwała Tobie, któryś jest Tum o zachodzie i Tobie, któryś jest Tum pełen radości...". Nie ma ktoś kawałka prywatnego parku do wynajęcia?

Poza tą sporą dawką dziecinnej radochy bez powodu, doszłam do wniosku, że życie jest stanowczo i niesprawiedliwie za krótkie. Nie można tak dawać dziecku pełnego kosza zabawek i powiedzieć, że ma czas do wieczora. A zabawek ciągle przybywa...

Dziś na ten przykład zamówiłam kolejną zabawkę (na wszystkich bogów, Driado, czy w każdym poście musisz robić wtręty o książkach? Opamiętaj się dziecko złote!) mimo, że obiecałam sobie, że tego nie zrobię, że nie kupię żadnej książki, póki nie przeczytam wszystkich, które już mam. Moja słaba silna wola. Nowa zabawka nazywa się "The Thoth Tarot, Astrology and Other selected writings" autorstwa Soror Meral (Phyllis Seckler), uczennicy Crowleya, członkini Kalifornijskiej Loży Agape, Ordo Templi Orientis. Przeczytałam fragment online i było po mnie. Teraz czekam, jak dziecko na Gwiazdora. A kolejne święta za dwa tygodnie... jak tu nie kochać życia?

93 93/93
A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz